niedziela, 17 maja 2009

GŁOWA MI PĘKŁA DOSŁOWNIE

Ponieważ już za niecałe dwa tygodnie wyjeżdżam do pracy nad morze ,na całe trzy miesiące...mam urwanie głowy z pracą dorywczą na teraz ,dorywcza u bardzo miłej Pani ,która bardzo mi pomogła w czasie naprawdę posuchy na rynku pracy i wręcz była zbawieniem i dlatego teraz chociaż godziny tak mi czasem mącą cały dzień życia to nie sposób odmówić...do tego mam zaczęty remont łazienki i kuchni,właściwie to pierwsze powstaje od zera,na niedawnym strychu...przed wyjazdem mam nadzieje że się uda zrobić większe rzeczy,aby potem mężo mógł pomału wykańczać reszte...to że pomału nie ma wątpliwości ale mam nadzieje że w tempie przed zimą...no i tak rozrywam dobe jak się da starając się ogarnąć to wszystko w tak krótkim czasie,do tego wszystkiego jeszcze muszę się dopasować z czasem wolnym do czasu mężo,znaleść sposób żeby go zmotywować do pracy przy remoncie,po wysłuchaniu wszystkich wymówek świata ustaleniu co można realnie zrobić na dziś...bo a to pada i murować niezabardzo,a to cyrkularki nie można włączyć,a to coś trzeba dokupić no ale jeszcze trzeba się wpiąć w godziny otwarcia sklepu...i tym podobne,a więc jeżeli można coś zrobić na dziś i wszystkie za są spełnione warunki,tak było właśnie wczoraj...więc można całą ekipą sztuk trzy popracować...no i co się okazało że trochę pracy nawet poszło gładko co zamierzone to wykonane...tylko dlaczego końca  pracy moja głowa nie wytrzymała?no właśnie trzeba wiedzieć gdzie stanąć przy tego typu prowizorycznym placu budowy,albo kask założyć,bo może spaść na głowę porządne kawał deski ,oskalpować z kępki włosów i pozostawić rozcięcie na jakieś dwa cm ...przepraszam za brutalny opis sytuacji,tragedii było w tym jeszcze więcej,ale udało się uniknąć pomocy służb do tego powołanych....dlatego teraz do tego wszystkiego dochodzi ból głowy,a pracy co niemiara ,a czasu coraz mniej i tak mija dzień za dniem....oczywiście czytam w biegu moje ulubione Wasze blogi,ale albo ledwo patrze na oczy,albo mam tylko dwie minuty do wybiegnięcia gdzieś tam...więc po cichu zachwycam się ogrodami,pracami przeróżnymi i kiecką w bajeczne cygańskie kolorki...głowa do góry Cioteczko....musi być dobrze.............pozdrawiam wszystkie kobitki które to przeczytają i będzie mi miło jeśli zechcą pobiadolić nad moją pękającą łepetyną............pa..

4 komentarze:

  1. Droga Tesiu, biadolić nie będę, mogę skutecznie okrzyczeć i namówić do wizyty u specjalisty!!! Potłuczona głowa to nie jest złamany paznokieć, prosze się wziąć i pójść do lekarza pierwszego kontaktu, opowiedzieć zdarzenie, wziąć kwity do neurologa ( na cito!), kazać się wysłać na TG i olać wszystko inne, nim wynik nie będzie zadawalający!!! Wykonać!:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko i córko! Kobieto uważaj na siebie! I do lekarza marsz! Lejdik ma rację uraz głowy to nie przelewki.
    Trzymaj się ciepło i nie dawaj przeciwnościom. Oby remont poszedł sprawnie. Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Buuu, Teso! Weźże nie lekceważ urazu głowy! Bo co z tego, jak teraz nad Tobą pobiadolimy, skoro potem mogą być komplikacje?
    To ja już się o Cioteczkę nie obrażam, pewnie nie masz kompletnie czasu, więc i nie czytasz wszystkich postów na zaprzyjaźnionych blogach.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak właśnie myślałam ,że coś niedobrego Cię spotkało . Jeżeli zamierzasz jechać do pracy na 3 miesiące to musisz być w dobrej formie , lepiej posłuchaj koleżanek blogowiczek . Zdrowie najważniejsze bo chora nic nie zrobisz , ani nie zarobisz . Życzę odmiany losu i szybkiego powrotu do zdrowia -Yrsa

    OdpowiedzUsuń

nadchodzi wiosna

nadchodzi wiosna
widok z okna